Polecamy:

Prasa Działkowa

 

ZIELEŃ – 21 WIEKU KIERUNEK ŚWIATOWY

Już obecnie świat dostrzega zagrożenie nowoczesnego postępu cywilizacyjnego i przewiduje jak ratować planetę i człowieka zarządzającego postępem i bezpieczeństwem. Dla ratowania potrzebne są bardzo duże środki finansowe i nowoczesne myślenie. Więcej

 

Rozmowa z Eugeniuszem Antonim Kondrackim, prezesem Polskiego Związku Działkowców.

Korzyści ekonomiczne, wypoczynek czy sposób na życie? Czym są rodzinne ogrody działkowe dla ich posiadaczy?
 
– W Polsce, gdzie mamy około miliona działek, ogrody działkowe spełniają wszystkie te funkcje. Działka to nie tylko miejsce wypoczynku. Zdecydowana większość działkowców łączy to z korzyściami ekonomicznymi, uprawiając warzywa, drzewa owocowe, a także kwiaty…

 

 
Obecnie działka to często sposób na życie rodziny, która ją użytkuje. W przypadku rodziny emeryckiej, która większość czasu spędza na działce, jest to sposób na życie. Nas, jako związek, jeszcze bardziej interesuje rodzina młoda. Do związku przychodzi dzisiaj coraz więcej rodzin młodych, młode małżeństwa z dziećmi – dla nich działka jest miejscem, gdzie się produkuje, wypoczywa oraz organizuje wakacje dla dzieci, ponieważ najczęściej są to rodziny, których nie stać na inne spędzanie czy organizowanie wypoczynku dla siebie i swoich dzieci. Tak więc rodzinne ogrody działkowe dla ich posiadaczy są czymś bardzo ważnym, z czym często są związani od kilkudziesięciu lat. Na wielu działkach przebywa dziś już trzecie pokolenie i szczególnie te rodziny potrafią docenić, czym jest ogród, czym jest działka.
 
Działka to nie tylko sprawa korzyści dla rodziny działkowca. Przede wszystkim są to tereny zielone zagospodarowane kosztem pracy i środków działkowca i związku i z tej racji służą one wszystkim mieszkańcom miasta. Należy jeszcze podkreślić, że ogrody utrzymywane są tylko i wyłącznie środkami działkowców, a więc związku oraz pracą swoich działkowców, tak więc nie kosztują miasta nic. Tereny zielone zagospodarowane i utrzymywane przez działkowców… Czy można sobie wyobrazić lepszy interes, który robi każde miasto posiadające tereny działkowe zwłaszcza, jeżeli do tego dodamy jeszcze zadowolenie tysięcy rodzin w każdym mieście, które korzystają z naszych działek?
 
W ostatnim czasie następuje jednak zmiana podejścia do działki. Użytkownicy traktują ją bardziej jako miejsce wypoczynku na zielonej trawie, niż siania marchewki i sadzenia pomidorów.
 
– To prawda, że obserwujemy zmianę w traktowaniu działki, wykorzystywaniu jej funkcji. Tylko, czy to ma jakiekolwiek znaczenie i dla kogo? Jest rzeczą bardzo dobrą, jeżeli rodzina emerycka – która najczęściej składa się z trzech pokoleń – bądź też rodzina młoda, chcąca zorganizować wypoczynek dla swoich dzieci, preferują wypoczynek z uwagi na to, że jest to im bardziej potrzebne niż uprawianie na przykład pietruszki. Trzeba jednak wyraźnie powiedzieć, że kryzys, który mamy w Europie, w tym także w Polsce, wymusza zmiany w zagospodarowaniu i wykorzystaniu działki. Również dziś ma miejsce taka sytuacja, że na działkach, które były do tej pory wykorzystywane tylko wypoczynkowo, pojawiają się uprawy.
 
Warto spojrzeć, jak wygląda sytuacja w innych krajach europejskich. Na przykład w Niemczech na zdecydowanej większości prowadzone są uprawy – również tej przysłowiowej marchewki, pietruszki, a zwłaszcza pomidorów, truskawek, głównie ze względów czysto zdrowotnych, nie zawsze ekonomicznych. To, co ludzie wyprodukują sami, na własne potrzeby jest absolutnie nieporównywalne jeżeli chodzi o wartości zdrowotne w stosunku do tego, co nabywamy na rynku. Dziś obserwujemy pewien zwrot, również w nauce dotyczącej żywienia. Naukowcy nawołują do uprawy na swoje potrzeby tych podstawowych produktów, szczególnie z przeznaczeniem dla dzieci. Taka marchewka, wyprodukowana na własnej działce jest niezastąpiona i nieporównywalna do jakiejkolwiek innej marchewki wyprodukowanej w warunkach wielkotowarowych.
 
A w jaki sposób swoją działkę wykorzystuje prezes Kondracki?
 
– Ja oczywiście jako członek związku mam działkę w Warszawie, ponad 40 lat. Na przestrzeni tych lat była wykorzystywana w różny sposób. W pierwszym okresie była to przede wszystkim uprawa, uprawa i jeszcze raz uprawa – warzyw, owoców oraz kwiatów. W miarę upływu czasu zagospodarowanie tej działki się zmieniało, bo i potrzeby były też inne. Dzisiaj jest to przede wszystkim działka wypoczynkowa, ekologiczna, chociaż znajdują się na niej gatunki uprawowe.
 
Ostatnie 20 lat przyniosło istotne zmiany zachowań społecznych. Kim są zatem dzisiejsi działkowcy? Jak już Pan wcześniej zaznaczył to nie tylko odchodzące pokolenie, które przywykło do posiadania własnego kawałka ziemi chociaż w takiej formie, ale też młodzi ludzie, którzy również to doceniają.
 
– W 2011 r. związek przeprowadził bardzo dokładne badania pokazujące, kim są polscy działkowcy. Z badań tych wyraźnie wynika, że połowa działkowców to emeryci, renciści, grupa bezrobotnych, ale są także ludzie czynni zawodowo. Obserwujemy, że do ogrodów przychodzi wiele młodych rodzin. To zjawisko się rozszerza. Prawdopodobnie kryzys, ale także świadomość ekologiczna powoduje, że rośnie zapotrzebowanie na działki rodzinne. Jednak dziś trudno jest otrzymać działkę, ponieważ nie ma rozwoju ogrodów działkowych, a zapotrzebowanie jest stale rosnące i nie jesteśmy w stanie mu sprostać. O działki przede wszystkim ubiegają się młode małżeństwa.
 
Od wielu lat w okresie letnim na ogródkach działkowych organizowane są również wczasy dla seniorów. Czy jest to nadal popularna forma wykorzystania tych terenów zieleni?
 
– My nazywamy to małymi formami wczasów dla seniorów, ale również organizowane są takie wczasy dla dzieci i młodzieży. Współpracujemy z PKPS–em, a także z organizacjami młodzieżowymi. Polega to na tym, że organizowane są dwutygodniowe turnusy dziennego pobytu, z pełnym wyżywieniem, z programem wypoczynkowym, kulturalnym. Te wczasy cieszą się ogromnym zainteresowaniem zarówno ludzi mających działki, jak i tych, którzy ich nie mają.
 
W latach 70. i 80. z takiej formy wczasów korzystało co roku kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Dzisiaj jest to znacznie mniejsza liczba, chociaż związek jest zainteresowany rozwojem tej formy wypoczynku, zwłaszcza, że w wielu ogrodach działkowych mamy ku temu dobre warunki: domy działkowca, sprzęt kuchenny, wypoczynkowy, rozrywkowy i oczywiście tereny wypoczynkowe w postaci ogródków, jordanowskich i zielonych placów wypoczynkowych itd. Tylko niestety nas nie stać na organizację pod względem finansowym, aczkolwiek wiele ogrodów działkowych pokrywa koszty eksploatacji mediów, żeby te wczasy mogły się odbywać.
 
Wiele ogrodów działkowych w miastach znalazło się na obszarach inwestycyjnych. Są likwidowane, a na ich miejscu budowane różnorodne obiekty. Jak zmienia się struktura ROD? Ubywa ogrodów, czy też w miejsce likwidowanych powstają nowe?
 
– Problem likwidacji ogrodów działkowych reguluje nasza ustawa o rodzinnych ogrodach działkowych oraz oczywiście polityka związku. Uważamy, że miasta muszą się rozwijać, to znaczy muszą być realizowane inwestycje potrzebne mieszkańcom. My ogrodami działkowymi nie zatrzymamy i nie chcemy zatrzymywać rozwoju miast, ponieważ sami jesteśmy mieszkańcami miast, w których te inwestycje są realizowane. Natomiast jesteśmy zdecydowanie przeciwni traktowaniu ogrodów w sposób komercyjny – jako tereny rezerwowe, które można sprzedać, jeśli znajdzie się odpowiedni kupiec. Dlatego, że cele komercyjne nie leżą najczęściej w interesie mieszkańców miast. Trudno sobie wyobrazić, żeby mieszkańcy byli zadowoleni z tego, że zlikwiduje się teren zielony, którym jest ogród rodzinny i w jego miejsce zbuduje się na przykład kolejne centrum handlowe.
 
Natomiast na przestrzeni ostatnich 20 lat ogrodów w gruncie rzeczy nie ubywa. Jest to zasługa ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych, dobrej współpracy naszych struktur z miastami i oczywiście polityki związku. Jest jedna podstawowa rzecz – w każdym przypadku, kiedy likwidowany jest ogród działkowy, twardo egzekwujemy warunki ustawy. Oznacza to, że działkowiec, który traci działkę, zgodnie z naszą ustawą, musi otrzymać odszkodowanie za nasadzenia i urządzenia, które są na działce oraz dostać działkę zastępczą. To, póki co, dobrze funkcjonuje i jest akceptowane zarówno przez samorządy, jak i przez związek.
 
Jak powiedzieliśmy, wiele ogrodów, które niegdyś znajdowały się na obrzeżach miast, dziś są w ich centrach. Niektórzy twierdzą, że utrzymywanie ogrodów w środowisku silnie skażonym spalinami jest nieracjonalne i należy je z takich miejsc usuwać. A może przeciwnie – właśnie te skupiska zieleni chronią miasta przed kumulacją zanieczyszczeń?
 
– To prawda, ze większość ogrodów powstawała kiedyś na obrzeżach, na gruntach najsłabszych, bagnach, piaskach, wysypiskach śmieci itp. Jednak dzięki pracy naszych działkowców i związku zostały one przekształcone w piękne tereny zielone. Co najważniejsze, te tereny zielone, którymi są ogrody działkowe, to nie jest tylko sama działka, ale to jest także teren, który służy wszystkim mieszkańcom miast. Można sobie wyobrazić co by było, gdyby w pewnym momencie doszło do likwidacji wszystkich ogrodów działkowych w miastach i zostałyby one zabudowane osiedlami. To jest nie do przyjęcia.
 
Skażenie na ogrodach często nie jest wcale tak duże, za to wpływ terenów zielonych produkujących tlen, szczególnie na tych terenach skażonych, ma ogromne znaczenie dla nasz wszystkich. Ten dobroczynny wpływ ogrodu działkowego przyczynia się do poprawy atmosfery każdego z nas, niezależnie od tego czy jesteśmy posiadaczami działki. Między innymi z tego powodu ogrody działkowe powinny być chronione i nie należy na nie patrzeć jak na indywidualne działki, ale przede wszystkim jak na tereny zielone.
 
W tej chwili trwa zażarty bój o być albo nie być rodzinnych ogrodów działkowych. Czego bronią działkowcy?
 
– To jest oczywiste – działkowcy bronią ogrodów działkowych, bronią swoich działek, bronią praw, w oparciu o które funkcjonują ogrody działkowe, bronią tradycji itd. Ogrodów bronią zresztą nie tylko sami działkowcy. Wystarczy wejść na stronę internetową np. Krajowej Rady PZD lub też innej jednostki związku, żeby zorientować się, że ogrodów bronią samorządowcy, politycy, związkowcy, organizacje społeczne, emeryckie, a także wiele mediów, które potrafią dostrzec pozytywną rolę ogrodów działkowych i odciąć się od wpływów deweloperów.
 
Czy ustawa o ROD z 2005 r. jest dobrą ustawą?
 
– Oczywiście, że ta ustawa jest bardzo dobrą ustawą, gdyż została zredagowana na podstawicie ponad 200–letnich doświadczeń ruchu ogrodnictwa działkowego w Polsce. Również przy pracy nad tą ustawą zostały wykorzystane doświadczenia narodowych związków działkowców z innych krajów europejskich, a zwłaszcza z Niemiec, gdzie dzisiaj jest ponad milion działek, z których korzysta ponad 5 milionów ludzi. Tam nikt nie próbuje czegokolwiek zmieniać, a wręcz odwrotnie – państwo prowadzi politykę popierającą i chroniącą ogrody działkowe z tego względu, że służą wielu rodzinom, a także z tego powodu, że są terenami zielonymi. Obecnie w zachodnich krajach preferuje się uprawę na własnych działkach zdrowych warzyw na potrzeby rodziny. Szczególnie jest to widoczne we Francji, gdzie na działce intensywnie uprawia się warzywa.
 
Ustawa jest dobra, gdyż daje w bezpłatne użytkowanie (zwykłe lub wieczyste) grunty. Pamiętajmy, że grunty te kiedyś były zupełnie bezużyteczne i niepotrzebne i dzięki pracy działkowców stały się gruntami wartościowymi i postrzeganymi – zwłaszcza przez deweloperów – jako cenne pod inne cele. Nie wolno jednak patrzeć na problem oczami deweloperów, ponieważ mają oni na celu tylko zysk. Oczywiście dziś trzeba budować osiedla, bo jest to potrzebne, ale czy trzeba wszystko zabudować, czy jedynym kryterium jest tylko zysk? Zysk jest dla jednego – dla dewelopera. Na ten zysk muszą się złożyć wszyscy pozostali mieszkańcy miasta, ponosząc straty będące konsekwencją takiego działania. Ja nie wypowiadam się przeciwko deweloperom i budowie miast, ale przeciwko dzikiemu pędowi do zdobywania pieniędzy bez żadnych uregulowań. Tutaj można także mieć pretensje do państwa, że nie reguluje tego w sposób wystarczający. Przykładem niech będzie osiedle Miasteczko Wilanów czy wszystkie osiedla na Białołęce w Warszawie, gdzie jest ogromne zagęszczenie domów i brakuje infrastruktury potrzebnej do życia oraz dróg.
 
Uważam, ze ustawa dzisiaj chroni nie tylko ogrody i działkowców, ale dobrze służy państwu, gdyż chroni ogrody przed nadmierną, bezmyślną likwidacją i uwzględnia interesy nas wszystkich – całego społeczeństwa. Jest to najlepsza ustawa, jaką dotychczas mieli działkowcy w Polsce. I oby jak najdłużej istniała, podobnie jak ogrody działkowe. Ogrody, póki są potrzebne społeczeństwu, powinny istnieć. Nie powinno być dyskusji: czy deweloper czy ogród działkowy. To jest stawianie na wyższy poziom kapitału i zysku jednostki nad interes całego społeczeństwa.
 
Dlaczego zatem – Pana zdaniem – prezes Sądu Najwyższego zaskarżył całą ustawę o ogrodach działkowych do Trybunału Konstytucyjnego?
 
– W Polsce od 22 lat czyli od momentu rozpoczęcia transformacji ustrojowej, atakowane są ogrody oraz ustawa. Jest oczywiste, że w nowych warunkach ustrojowych wielu bardziej interesuje czysty zysk, a nie interes ludzi. O ludziach się nie mówi, tylko o zysku. Zysk służy jednostce, a ogrody działkowe służą paru milionom ludzi i nie kosztują państwa ani grosza. Mam wrażenie, że prezes sądu nieprawidłowo odczytał rolę i znaczenie ogrodów działkowych, nie dostrzegł ich znaczenia dla rodzin oraz – jako terenów zielonych – dla mieszkańców miast. Od I prezesa działkowcy i społeczeństwo mogłoby oczekiwać przeciwnego działania – wystąpienia w ich interesie w ochronie tego, co jest pożyteczne, potrzebne, doceniane przez całe społeczeństwo. Oczywiście I prezes miał prawo tak zrobić, ale jak uczy historia, nie tylko naszego kraju, działanie wbrew oczekiwaniom społeczeństwa na dłuższą metę nigdzie się nie sprawdza, a wręcz przeciwnie – przynosi negatywne skutki. Dlatego też mocno bronimy naszej ustawy. Przede wszystkim bronią jej sami dostawcy. Ustawa to ogrody działkowe, a ogrody to wypoczynek, wychowanie dzieci itd.
 
Rodzi się jeszcze jedno pytanie – skoro tak bardzo mocno opieramy się na wzorcach zachodnich, to dlaczego ogrody działkowe traktowane są inaczej? Czy tylko dlatego, że jest to ponad 43 tys. ha gruntów, które stanowią dzisiaj w większości własność gmin i skarbu państwa, więc można to sprzedać i rozwiązywać doraźne problemy? Czy to jest polityka dobra dla społeczeństwa i dla rozwoju miast i kraju? Nie jest to dobra polityka, trzeba patrzeć dalej niż poprzez długość swojej kadencji.
 
Jaką przyszłość mają przed sobą rodzinne ogrody działkowe? Czy nadal będą owocem pożądania? Jak będzie wyglądał ten ruch za – powiedzmy – 20 lat?
 
– Ogrody istnieją około 120 lat i w tym okresie przechodziły różne koleje losu. W 1949 r. Sejm uchwalił ustawę zakładającą rozwój ogrodów działkowych, zobowiązującą zakłady pracy do tego rozwoju, ale jednocześnie zlikwidował wszystkie struktury samorządowe, które w ogrodach tradycyjnie funkcjonują od momentu ich powstania. Jakie były tego konsekwencje? Warunki prawne do rozwoju były, ale ogrody się nie rozwijały, dlatego że cały ruch podporządkowano związkom zawodowym, dla których była to jedynie dodatkowa działalność. Trzeba było powoli się z tego wycofywać. W 1956 r. reaktywowano samorządność w ogrodach działkowych w bardzo ograniczony sposób i od tego momentu ta samorządność reaktywowała się, zaczęło przybywać ogrodów działkowych, ponieważ było ogromne zapotrzebowanie, ale również rosła świadomość wśród działkowców, którzy uświadomili sobie, że nie jest im potrzebny reprezentant, który nie ma pojęcia o ogrodach działkowych i dla którego ogród znaczy coś innego niż dla działkowców.
 
W 1981 r., kiedy ruch uwolnił się od zależności od związków zawodowych, a Sejm uchwalił nową ustawę o pracowniczych ogrodach działkowych, w Polsce o działki ubiegało się 700 tys. ludzi. Pamiętamy czasy kryzysu politycznego, ekonomicznego. Wtedy związek stanął na wysokości zadania. W ciągu 10 lat zbudował ogrody dla 360 tys. rodzin. Tak szybkiego tempa rozwoju nie można porównać z żadnym innym krajem europejskim, zwłaszcza, że były to ogrody działkowe nowoczesne, dobrze zagospodarowane. Szkoda, że w 1990 r. ten rozwój został zahamowany, a wręcz odwrotnie – wiele środowisk ekonomicznych i politycznych zaczęło postrzegać te ogrody działkowe jako coś, co zawadza, co można by było przejąć, zlikwidować, nie zważając na ludzi, tylko na własny zysk. Ruch działkowy liczy sobie 120 lat i przetrwał w tym czasie wiele okresów, również politycznych.
 
Wyrażam nadzieję, że ten ruch będzie nadal istniał i rozwijał się, gdyż na to zasługuje. Póki ludzie chcą mieć działki, póki widzą sens posiadania tej działki, póki ogród i działka spełnia tyle różnych funkcji w stosunku do rodziny i całego społeczeństwa, trzeba być bardzo nierozważnym, żeby twierdzić, że ogrody są niepotrzebne i trzeba je zlikwidować i szukać różnych argumentów politycznych i prawnych, żeby dorwać się do terenów ogrodów działkowych.

O nas

Okręgowy Zarząd Polskiego Związku Działkowców w Szczecinie.

 

Licznik wejść

Dzisiaj 140

Wczoraj 181

W tygodniu 923

W miesiącu 499

Wszystkich 497540

Kubik-Rubik Joomla! Extensions