Szczegóły

Utworzono: piątek, 13, lipiec 2012

autor tekstu

Maciej Wróbel

W minioną środę zapadł wyrok przed Trybunałem Konstytucyjnym w sprawie ustawy o Rodzinnych Ogrodach Działkowych. Sąd orzekł, że połowa zapisów jest niezgodna z konstytucją, co oznacza, że cała ustawa jest niekonstytucyjna. Rząd ma 18 miesięcy na stworzenie nowej ustawy, ale związkowcy są nastawieni optymistycznie. Jeśli jednak nie uda się stworzyć nowej ustawy, to blisko 7 tys. gryfinian, korzystających z działek, może zostać z nich usunięta.

Działkowcy o swoje prawa walczą od kilku lat, a te zostały im nadane dość niedawno, bo w 2005 r. Ale już za półtora roku mogą zostać im odebrane. O sprawie na naszych łamach informujemy regularnie, a teraz zapadły konkretne decyzje.

„Działki przetrwają"
Kilka punktów ustawy z 2005 r. dwa lata temu zaskarżył ówczesny pierwszy sędzia Sądu Najwyższego prof. Lech Gardocki. Jego kadencja kończyła się, ale na zakończenie zaskarżył całą ustawę. Przez dwa lata działkowcy byli w zawieszeniu, a do rozprawy powrócono najpierw 28 czerwca b.r. Wtedy trybunał przesłuchiwał świadków przez blisko 6 godzin i choć decyzję podjął, to postanowił ogłosić ją dopiero 11 lipca, czyli w minioną środę. Trybunał Konstytucyjny uznał tym samym, że 24 z 50 zapisów ustawy jest niezgodnych z naszą konstytucją i jako, że są to zasadnicze artykułu, to całą ustawę należy uznać za niekonstytucyjną. TK nie przychylił się do zaskarżenia całej ustawy, jak chciał wnioskodawca. Zaskarżono, m.in. monopol Polskiego Związku Działkowców na zrzeszanie się działkowców i uznano, że dostęp do gruntów jest sprzeczny z fundamentalną zasadą państwa demokratycznego. Niezgodne z konstytucją są także, m.in. zapisy o podziale gruntów czy zwolnieniu od podatków czy opłat. W Warszawie wyrok Trybunału Konstytucyjnego wysłuchał osobiście także Czesław Skonecki, prezes Rodzinnych Ogrodów Działkowych im. A. Zawadzkiego w Gryfinie, który jest także członkiem krajowej rady PZD.

2 z 14 sędziów Trybunału było za zachowaniem obecnej ustawy i podkreślali oni, że 18 miesięcy, jakie wyznaczono na stworzenie nowej ustawy, to bardzo krótki czas. My jednak jesteśmy pozytywnie nastawieni i uważamy, że w półtora roku uda się wypracować kompromis - mówi prezes Skonecki. Obecna ustawa będzie funkcjonowała przez najbliższe 18 miesięcy, a w przypadku, kiedy rząd nie zadecyduje o przyjęciu nowej, to działkowcy pozostaną bez zabezpieczenia, a grunty, nasadzenia, altanki może przejąć skarb państwa, a poszczególne gminy będą o nim decydowały.
Zaraz po ogłoszeniu wyroku na sali pojawiły się okrzyki „hańba" i głosy dwóch sędziów, że wyrok będzie krzywdzący przede wszystkim dla emerytów i rencistów - relacjonuje Czesław Skonecki, który dodaje, - Ale ogrody przetrwają. Nie jest tak, że z dnia na dzień znikną. Na krajowej radzie będziemy rozmawiali o tym, jak zaradzić sprawie i przede wszystkim jesteśmy optymistami. Ogrody trwały ponad 110 lat i nadał będą. Czas też jest lekarstwem i zapewne obecne nastroje się uspokoją, a wtedy osiągniemy kompromis.

As z rękawa Platformy?
Kiedy związkowcy przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi szukali sojuszników w walce o ustawę o działkach, po ich stronie stanęły dwa ugrupowania - Polskie Stronnictwo Ludowe z Waldemarem Pawlakiem na czele oraz Sojusz Lewicy Demokratycznej z ówczesnym przewodniczącym Grzegorzem Napieralskim. Ostrożnie o działkach wypowiadała się z kolei Platforma Obywatelska. Już wtedy przypuszczano, że PO opracowuje własny projekt ustawy, dlatego nie chce popierać obecnej. - Jeśli PO rzeczywiście pracowało nad swoim projektem i ma go już gotowego, to teraz porówna go z obecną ustawą i zaskarżonymi artykułami. Będzie to już baza do dalszych działań i wtedy zapewne potrwa to krócej, niż wyznaczone półtora roku - ocenia prezes Skonecki.

Działki to łakomy kąsek
Obserwatorzy sprawy i sami działkowcy podkreślają, że w tym sporze chodzi w głównej mierze o grunty, na których usytuowane są dziś działki. Właścicielami gruntów są skarb państwa i samorządy, ale bez zgody PZD nie mogły o nich decydować. Brak obecnej ustawy pozwoli, m.in. władzom gmin na decydowanie o tych gruntach i będą mogły na nich wybudować domy, drogi, centra handlowe. Grunty, które obecnie zajmują działki są atrakcyjne w wielkich miastach jak Warszawa, Wrocław, a nawet Szczecin, gdzie działki znajdują się w centrum miast

- Burmistrz Gryfina Henryk Piłat podkreślał wielokrotnie, że działkowców nic wyrzuci i że działki to zielone płuca naszego miasta. Ale rządy się zmieniają. Uchylona właśnie ustawa gwarantowała nam to, a teraz może to być tylko dobra wola rządzących - podkreśla Czesław Skonecki. Gryfińskie działki leżą na atrakcyjnych terenach i wokół nich powstają osiedla domków jednorodzinnych, np. przy ul. Armii Krajowej czy Kołłątaja. Zwłaszcza ta druga lokalizacja jest atrakcyjna, bo posiada najlepszy w naszym mieście punkt widokowy w stronę Międzyodrza. Zresztą przy ul. Opolskiej powstaje właśnie drugi już budynek GTBS, a pośród działek od ulicy Kołłątaja kolejny prywatny dom. - Sprawę chce się załatwić w białych rękawiczkach. Nawet jeśli się nas nie wyrzuci, to narzuci takie ceny wynajmu, że emerytów i rencistów nie będzie na to stać. Wtedy będą sami rezygnowali, a tereny będą stopniowo same się oczyszczały z ludzi i działek. Wtedy gminy będą miały wolną rękę, bo przecież grunty będą się marnowały - przewiduje jeden z działkowców. W całej Polsce mamy blisko 966 tysięcy działek o łącznej powierzchni ponad 43 tysięcy hektarów. Działka zazwyczaj przydzielana jest rodzinie (w Polsce przyjmuje się model 4-osobowy) i według szacunków z działek w całym kraju korzysta blisko 4 min osób. W samym Gryfinie mamy ponad 1.8 tys. członków PZD, co daje w przybliżeniu liczbę ponad 7 tys. osób, korzystających z działek.

Maciej Wróbel